piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 3

WITAJ W DOMU

  Wieczorem
  Z Krakowa do Warszawy był spory kawałek drogi, więc postanowiłam jeszcze raz przeanalizować cały dzisiejszy dzień. Rozmowa z tatą się nie kleił i musiałam zająć się swoimi sprawami. Wyciągnęłam pamiętnik oraz pióro wieczne i zaczęłam pisać. Zastanawiając się nad sensem istnienia tego świata napisałam pierwszy w życiu wiersz.
 ,,Z zegarkiem w dłoni,
Siedzę na polanie pełnej koni. 
A czas wciąż ucieka, Jak rwąca rzeka. 
Sekunda po sekundzie, Minuta po minucie. 
Aż kiedyś wykrzyczy z żalem, że nie ma siły iść dalej i uśnie na wieki owinięty szalem. Ludzie szukają w pośpiechu tego co im do szczęścia nie potrzeba. 
Na ich twarzach nie ma uśmiechu, Oczy puste mają jak szara gleba. 
Nie przejmują się problemami innych, bo uważają ich wszystkiemu winnych. 
A ja chcę zatrzymać czas choć na chwilę krótką 
By nacieszyć się natury nutką. 
Pomyśleć, odetchnąć w ciszy, Uwiecznić ten spokój na niebiańskiej kliszy. 
Bo  wierzę, że ten świat lepszym może być, 
Jeśli my nauczymy się takim żyć. 
A teraz znów biegnę jak inni, Śpieszę się. Uciekam...''

    Nie sądziłam, że stworzenie czegoś takiego sprawi mi tak wielką radość. Spojrzałam przez okna, zrobiło się ciemno, nie było widać gdzie jesteśmy.


- Tato długo jeszcze mamy jechać?
- Jeszcze pół godziny i jesteśmy na miejscu. Śpiąca?
- Trochę. -  Dopiero teraz skapnęłam się, że jestem okropnie zmęczona i zamykają mi się oczy.
- Wiesz, że jutro będę musiał zadzwonić i poinformować twoją matkę, że jesteś u mnie. 
- Wiem. - Odpowiedziałam i zasnęłam.
* * *
 Piątek, 28  wrzesień
   
   Znowu miałam ten koszmar, który prześladował mnie zawsze kiedy byłam molestowana przez ojczyma. Jeżeli wtedy mogłam w ogóle spać. Śniło mi się,  że siedzę  samotnie ubrana w fioletową sukienkę w dużym, białym  pokoju. Trzymając czarną jak węgiel różą w ręku.  Wszystko milczało jakby czas stanął w miejscu. Nagle wyłonił się on, zaczął się do mnie przystawiać i bić.  Próbowałam uciekać, ale nie mogłam. Czułam się jakbym była przybita gwoźdźmi do krzesła. Zaczęła krzyczeć...
     Obudziłam się z na mokrej od płaczu poduszce w jakimś pomieszczeniu. Na początku nie wiedziałam gdzie jestem, nic nie pamiętałam ze snu.  Wszystko przerwał tata, który właśnie przyniósł mi śniadanie.
- Dzień dob...co ci się stało? - Nie dokończył widząc, że wciąż płaczę.
- Nic, miałam koszmar.
- To nie był zwyczajny koszmar, jeżeli płaczesz. Opowiedz co w nim było, możesz mi zaufać.
- Nie to już nie ważne, gdzie jestem? - Nie mogłam mu tego powiedzieć nie teraz.
- W domu, a dokładniej w swoim nowym pokoju.
Dopiero teraz dokładnie przyjrzałam się temu wnętrzu.  Meble były złocisto-brązowym odbiciem dojrzałego zboża. Na oknach znajdowały się fioletowe zasłony. Wszystko połączył lekko błękitny kolor ścian powodujący harmonię i spokój w mojej rozdartej duszy. Odcień był niemal zrównany z barwą moich oczu, więc pokój od razu mi się spodobał i poprawił mi humor.
- Tato na prawdę dziękuję, że pozwoliłeś mi ze sobą mieszkać.
- Czyli i pokój się podoba, teraz coś zjedz, bo do obejrzenia masz dom cały dom i ogród. Podpowiem, że jest tam fontanna.
- Po twoim opisie wnioskuję, że musisz dużo zarabiać.
- Dużo nie dużo. Po prostu jak tutaj przyjechałem w prawdzie nie miałem nic, ale szybko znalazłem dobrą pracę, o której zawsze marzyłem. Odkładałem większe sumki i uzbierało się na dom z pięknym ogrodem.
- Aha. Która godzina, dzwoniłeś do mamy?
- Jest w pół do dziewiątej. Czekałem z tym telefonem na ciebie, ty musisz jej to oświadczyć.
- Ale ona jak zawsze zrobi mi awanturę.
- Nie martw się, poradzisz sobie. - Powiedział kojąco podając mi telefon.
   Nie miałam wyboru, musiałam wystukać numer... Chwilę mi zajęło zanim mogłam jej w ogóle coś powiedzieć, gdyż zaczęła się drzeć i mnie wyklinać, ale na reszcie miałam to już za sobą. Ojciec cały czas siedział przy biurku nie odzywając się.
- I jak?-nie musiałam się zbyt wysilać żeby odpowiedzieć na to pytanie.
- Chyba wszystko słyszałeś, bo matka dość głośno mówi.
- No tak. A miałem ci powiedzieć skąd się wziąłem w tamtej kawiarnia na przeciwko twojego gimnazjum. No więc pewnie myślisz, że nie chciałem mieć z tobą żadnego kontaktu, ale to nieprawda. Wysyłałem do ciebie listy i nie otrzymałem ani jednej odpowiedzi. Sądziłem, że ty po tym jak rozstałem się z twoją mamą nie chcesz mnie  znać.
Mimo to zawsze co dwa tygodnie przyjeżdżałem do Krakowa służbowo i jednocześnie do ciebie mając nadzieję, że cię zobaczę.
- To dlaczego nigdy do mnie nie podszedłeś, wiesz jak mi cię przez te lata brakowało. Bez ciebie nie miałam żadnego dzieciństwa. Trudno mi było odpowiadać na pytania koleżanek, dlaczego mój ojciec nie przychodził na żadne uroczystości klasowe. A później mama ponownie wzięła ślub i było jeszcze gorzej.
- Przepraszam. Bałem się, że nie będziesz chciała nawet ze mną porozmawiać. A jeśli chodzi o twoją mamę, to muszę ci jeszcze coś powiedzieć, ale lepiej usiądź.  To co ci teraz powiem może cię zszokować i jednocześnie choć trochę zmienić twoją opinię o mamie.
    Nie wiedziałam czego się dowiem, ale postanowiłam zrobił o co prosił tata. W tej chwili nie chciałam nic słuchać o ojczymie i matce, ale mogło to być coś na prawdę ważnego.
- Kiedy miałaś sześć latek razem z twoją rodzicielką postanowiliśmy mieć jeszcze jedno dziecko i udało się, mama zaszła w ciążę. Tylko, że...
- Mów dalej, nie zatrzymuj się.
- To dla mnie trochę trudne, ale dobrze. Gdy była w piątym miesiącu miała poważny wypadek samochodowy. Nie była w złym stanie, ale płód został uszkodzony i poroniła.
Sam nie mogłem się z tego pozbierać.
- Nie możliwe!! Co się później stało? -To był dla mnie szok, nagle zaczęłam myśleć jak ona mogła się wtedy czuć, przecież straciła dziecko.
- Popadła w depresję, próbowałem jej pomóc wspierałem ją, ale ona zaczęła obwiniać o to mnie a następnie samą siebie. W końcu nie mogłem już tego znieść, nie chciałem jej zostawiać w takim stanie, bo kto by się tobą opiekował, ale dla mnie to też nie było łatwe. Zostałem jeszcze jakiś czas ze względu na ciebie lecz twoja matka sama zażądała rozwodu. Jak się później okazało zdradziła mnie. Ale teraz będziesz mieszkała ze mną i niczego ci nie zabraknie.
- To smutne co się stało, jeszcze pamiętam jak była dla mnie dobra, ale potem pojawił się jej nowy facet i się skończyło. Z jednej jednak strony jej współczuję, to okropne co przeżyła. Ale ona zraniła także ciebie. - Tata uściskał mnie czule i ucałował tak jak zawsze robił, kiedy była małą dziewczynką-Nie przejmuj się, to już za nami. Teraz będzie tylko lepiej.
- Oby na prawdę tak było. 
- Koniec tych czułości, choć zobaczyć resztę domu. Na pewno ci się spodoba i witaj w domu córeczko.
Czułam, że jestem na reszcie we właściwym miejscu, w swoim świecie. Poczułam, że jest ktoś kto mnie na prawdę kocha...

_______________
Uff...ale pisania, będzie co czytać. Mam nadzieję, że się spodoba. Proszę o dużo komentarzy, bo to mi pomaga w pisaniu kolejnych rozdziałów. A jeśli chodzi o pochodzenie wiersza, to sama go napisałam. Można znaleźć moje wypociny na tym blogu 
WWPChttp://together-repair-world.blogspot.com/





5 komentarzy:

  1. Świetny !!! nie moge się doczekać kiedy pozna Kamila :) czekam na następny ♥ Zuza

    OdpowiedzUsuń
  2. super ;) czekam na kolejne tak jak czekałam na ten ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejny rozdział ? "."
    Codziennie zaglądam, a tu nic :o .
    Naprawde te rozdziały są super .
    Takie z emocjami, tak dobrze czuć uczucia bohterów, wszystko dokładnie moge zobaczyć przez opisy . ;)
    Pisz dalej <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale zajebisty blog ;D Dziś przeczytała to co napisałaś xD Mam pytanie ;) Czy mogłabyś mnie informować kiedy dodasz następny rozdział? Możesz jak będzie Ci się chciało nawet tak popisać bez okazji xD Oto moje gg-36878663
    Pordrawiam ;D
    Dżela ;**

    OdpowiedzUsuń