sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział 4

NOWA ZNAJOMA I SZALONE ZAKUPY.

  Po południu
  W domu zostałam sama. Tata musiał iść do pracy na drugą zmianę, nie wiedziałam dokładnie kiedy wróci, ale nie przeszkadzało mi to. Miałam więcej czasu dla siebie. Dał mi na pożegnanie numer do pizzerii i pieniądze, gdybym chciała coś przekąsić. Postanowiłam na początek pozwiedzać okolicę zaczynając od domostwa. 
   Wszystkie pokoiki były bardzo ładne. Niektóre pomieszczenia wyróżniały się szykownym, starodawnym stylem w tym sypialnia i biuro ojca. Łazienki mieniły się różnorodnymi odcieniami purpury i turkusu, pozostałe zaś (np: mój pokój) były wystrojone w nowoczesny sposób. Dom miał tylko jedno piętro, ale mimo to wyglądał na blok dla wielodzietnych rodzin. Mieszkanie znajdowało się w spokojnej, cichej dzielnicy na przedmieściu Warszawy. 
   Na koniec został mi ogród. Z balkoniku nie było widać nic oprócz zieleni. Pogoda była doskonała na krótki spacerek, wśród sosen i modrzewi wiodła brukowana ścieżka. Szłam powoli, zachwycając się każdym detalem tego miejsca. Zanim znalazłam fontannę, o której wspomniał dzisiaj tata usiadłam przy niewielkim stawku. Drewniane ławki wyglądały tak magicznie, miały kształt korzeni. 
Z ogromnej kieszeni ogrodniczek, które wyciągnęłam z plecaka (choć nie miałam pojęcia skąd się tam wzięły) wyjęłam pamiętnik i wieczne pióro. Pośród cichego szumu wiatru i liści oraz śpiewu wiosennych ptaków czułam się dobrze. Cały smutek odpłynął, a ogarnął mnie spokój i zadumanie.
Przeglądając notes zauważyłam, że nie ma tam dwóch lub trzech kartek, na których było zapisane...
- Mam nadzieję, że nikt kto mnie zna nie znajdzie tego i nie odkryje całej mojej tajemnicy. - Mówiłam do siebie ze zdenerwowaniem. Uspokoiłam się trochę myśląc, że leżą teraz gdzieś na dnie plecaka. 

- Dzień dobry, ty pewnie jesteś Lena. - Byłam tak zajęta, że nie zobaczyłam kobiety, która do mnie podeszła. Wstałam chaotycznie.
- Kim pani jest i jak pani tu weszła? A w ogóle skąd zna pani moje imię? - Zapytałam ostro.
- Spokojnie. Przepraszam, że się nie przedstawiłam, mam na imię Eliza. Jestem przyjaciółką twojego ojca, a jednocześnie tak jakby jego sekretarką. Dużo razy o tobie wspominał. Nie powiedział ci, że przyjdę? 
Miała miły, melodyjny głos. Była ubrana elegancko, ale wygodnie. Wyglądała ma trochę młodszą od mojego taty. 
- Nie, nic mi nie mówił. Pewnie zapomniał śpiesząc się do roboty, a właściwie w jakim celu pani tutaj przychodzi? - Wciąż byłam dla niej niegrzeczna i arogancka.
- Mów mi po imieniu, bo ,,pani'' mnie postarza. Twój tata przekazał mi, że będziesz z nim mieszkała
 i potrzebujesz nowych ubrań, i innych rzeczy. Mówił także, żeby zapisać cię do najlepszego gimnazjum w pobliżu. Poprosił mnie o pomoc, ponieważ sam ma dużo pracy, a  po za tym uważał, że lepiej ci będzie w towarzystwie kobiety.Z chęcią się za to wzięłam . Dzisiaj miałam wolne, więc przyszłam zabrać cię na zakupy, jeżeli tylko tego chcesz.
- No w sumie przyjechałam tylko z paroma ubraniami i gitarą, a pasowało by wypełnić te szafki w moim pokoju. Więc z chęcią, ale najpierw chciałabym zobaczyć fontannę.
- Mogę cię zaprowadzić, to za tamtym żywopłotem. - Zabrałam notes i poszłam razem z nią. 
   Do fontanny prowadził labirynt z krzewów. Kiedy wszystko ujrzałam nie mogłam pohamować radości, to miejsce było zwykłe, ale jednocześnie niesamowite. Ta figura małego aniołka nadawała ten niezwykły charakter. 





- Podoba się? Cały ten ogród robiłam razem z twoim tatą, ponieważ moje hobby to architektura zieleni. - Polubiłam Elizę.
- Ślicznie wam to wyszło na prawdę. - W pewnej chwili miałam ochotę wszystko jej wyjawić, jakiś wewnętrzny głos sprawiał, że jej ufałam.
- Nie sądziłam, że to tak fajnie będzie wyglądało. Teraz pojedziemy do Galerii Warszawskiej. Pewnie jesteś głodna, więc wstąpimy do jakiejś dobrej pizzerii. Oczywiście za nic nie będziesz musiała płacić. - Idąc do furtki trochę rozmawiałyśmy o tej okolicy. Dowiedziałam się, że od przyszłego tygodnia będę chodziła do nowej szkoły w Warszawie, ale na razie tym się nie przejmowałam. 
 * * * 
Dojechanie na miejsce zajęło nam jakieś dziesięć-piętnaście minut. Nigdy jeszcze nie byłam w stolicy Polski, więc bardzo mi się tam spodobało. Później było tylko przymierzanie ciuchów, szalone bieganie po schodach i sklepach. Na koniec poszłyśmy na lody i chińskie jedzonko. Zegar w mojej komórce wskazywał 20:45, musiałam wracać do domu. Eliza odwiozła mnie i dała wizytówkę.
- Gdybyś czegoś potrzebował, to możesz zawsze dzwonić.
- Okej, dziękuję za miło spędzony dzień.
- Polecam się na przyszłość, dobranoc kochana. - Pożegnałam się z nią i chwiejąc się na nogach weszłam do domu.Tata był już w domu, więc wniósł wszystkie torby z zakupów, a było ich chyba sześć. Czułam się tam zmęczona, że zasnęłam na kanapie w salonie...

__________________
 Drodzy obserwatorzy/rki.
Jeśli chodzi o dodawanie kolejnych postów to:
- będą się pojawiały najczęściej  po trzech dniach od ostatniego( chyba, że nie będę miała dość czasu na pisanie),
- możecie podać swoje numery gg lub nicki na gmail.com,  abym mogła was powiadamiać o nowych rozdziałach,
- i jeszcze jedno. Jeśli jesteś anonimowym obserwatorem i komentujesz mój blog to zostaw na koniec swoje imię lub ksywkę, abym wiedziała jak się do ciebie zwracać, gdy będę cię informowała o nowych postach.
Proszę o komentarze, polećcie tego bloga innym. Może im też się spodoba.
WWPC


4 komentarze:

  1. Thx. za 4 rozdział <33
    Oczywiście, teraz czekam na 5 ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. z chęcią czytam twojego bloga i czekam na 5 rozdział : D
    mój nr gg : 43074801 (powiadom mnie gdy następny rozdział sie pojawi)
    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rodzdział i wgl cały blog ;D
    Nika xD

    OdpowiedzUsuń