środa, 13 czerwca 2012

Rozdział 6

SPOTKANIE PRZY TORACH.

   Później
   - Czy to odpowiednie miejsce dla takiej dziewczyny?
Intuicja jednak mnie nie zawiodła. Kiedy się odwróciłam, zobaczyłam chłopaka z kościoła. Dopiero teraz mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Był może o rok ode mnie starszy, wyższy o głowę, z wystającymi kośćmi policzkowymi i włosami prawie kruczoczarnymi. W jego równie ciemnych jak włosy oczach o kształcie migdałów igrały rozbawione ogniki. Już po tym można było się spodziewać, że jest dość ...arogancki. Uśmiechnął się przyjaźnie i był zdecydowanie przystojny. Uznałam to pytanie za retoryczne, więc nie odpowiedziałam.
- To ty zrobiłaś małe zamieszanie w kościele, tak? A potem zwiałaś?
- Proszę cię, nie przypominaj tego mi. A ty jesteś pewnie tym chłopakiem, co się na mnie cały czas gapił?
- Yyy, ja nic o tym  nie wiem. - Odpowiedział uśmiechając się zabawnie. - Taa, jasne. 
- A w ogóle to jestem Kamil, powinienem się od razu przedstawić. - Wyciągnął dłoń na powitanie. Była silna, ale delikatna. Zrobiłam to samo.


- Miło mi cię poznać - fajnie było, ale wciąż bałam się obecności mężczyzn. Nie interesowałam się chłopakami z mojej starej klasy i szkoły, ale on to co innego.  Było w nim coś tajemniczego i nieosiągalnego, ale tym samym kuszącego i fascynującego. 
- Cała przyjemność po mojej stronie. Mogę usiąść.
- Jasne siadaj. Mieszkasz tu od urodzenia? - dzieliła nas niewielka odległość, ale to zawsze coś. Nigdy nie wiadomo co przyjdzie facetowi do głowy, a tym bardziej takiemu, którego się dopiero poznało.
- Tak i dobrze znam tą miejscowość. Chodzę tędy na skróty do Kościoła, kiedy zaśpię. Mogę cię trochę po oprowadzać, jeżeli tylko chcesz.
- Dzięki, ale poradzę sobie z tym - zrobił smutno-obrażoną minę, która zaraz zniknęła.
- Gdybyś jednak potrzebowała pomocy w zwiedzaniu ,,naszych skromnych progów'' to znajdziesz mnie w kafejce internetowej przy Publicznej Bibliotece tam na pewno trafisz. 
- Okej. Muszę już iść, bo ojciec zacznie się martwić. 
- Mogę przynajmniej odprowadzić cię do głównej drogi? W tych drzewkach - pokazał na brzozy - łatwo się zgubić. 
Pokiwałam głowa na zgodę. Chwilę rozmawialiśmy o klasie, do której wspólnie mamy uczęszczać aż dotarliśmy do szosy. Fajnie mi się z nim gadało, więc ciągnęłam jeszcze parę minut naszą rozmowę. 
- Idę. To do do zobaczenia pewnie w szkole - pożegnałam się, stał jeszcze przez moment odprowadzając mnie wzrokiem. Starałam się nie odwracać, ale to było trudne. Pomachałam mu i poszłam do domu.
* * *
  Spodziewałam się, że tata będzie trochę zły, dlatego że nie przyszłam od razu do domu. I tak było...
- Lena, dziewczyno! Gdzieś ty była przez dwie godziny? - to podstawowe pytanie sprawiło mi duży problem, bo tak na prawdę nie wiem gdzie się włóczyłam. Zatrzymałam się przy starych torach i tyle. To samo opowiedziałam tacie, nie był zbyt zadowolony. 
- Tam jest niebezpiecznie, tym bardziej dla ciebie, bo nie znasz okolicy.
- Tak, wiem. Przepraszam, więcej tam nie będę chodziła - i tu nie skłamałam, nie miała zamiaru tam łazić - Mam już osobę, która mnie oprowadzi, nie martw się - miałam na myśli Kamila, ale miałam sama sobie poradzić, więc to było małe nie powiedzenie całej prawdy.
- Poznałaś już jakieś nowe koleżanki? - zmieniliśmy temat.
- Jeszcze nie, ale w szkole znajdę sobie przyjaciół - przynajmniej tak myślałam. Ruszyłam do pokoju.
- Za pół godziny będzie obiad, przyjdź - nie kontynuowaliśmy dalej rozmowy, bo nie było o czym gadać. Zrzuciłam z siebie wilgotne od gęstej mgły ubrania, założyłam dresy a tamte dałam do pralki. Zmęczona usiadłam na łóżku, nie wiedziałam za co się zabrać, więc spojrzałam po pokoju.
- A właśnie poszukam tych kartek z pamiętnika. 
 Wyciągnęłam z szafy plecak i zaczęłam w nim grzebać, ale nic nie znalazłam.
- Siat! Gdzie to jest, przecież się nie rozpuściły... zadzwoniła komórka. Automatycznie odebrałam nie patrząc kto to.
- Gdzie jesteś? Wiesz, że cie wszędzie znajdę, teraz zajmę się twoją matką. Pamiętaj dzisiaj do ciebie przyjdę, w nocy - dodał szepcząc. Wystarczyło usłyszeć dźwięk jego głosu a wiedziałam kto to był...
- Nie, tylko nie to. czy ja nigdy się od ciebie nie uwolnię?!! Zostaw moją mamę w spokoju ty sukinsynie - zaczęłam krzyczeć.  
- Hahaha - w słuchawce zabrzmiał ten szyderczy śmiech. Rozłączyłam się, miałam ochotę wywalić telefon przez okna, ale się powstrzymałam. 
W ogóle skąd on miał mój numer, nigdy mu go nie podawałam. Mimo, że byłam teraz wkurzona na mamę, ale nie przestałam jej kochać. Musiałam coś zrobić lecz nie miałam pojęcia co...
 LOVE THE WAY YOU LIE 

____________________
 Podoba się wam tło bloga czy nie? Jak się podoba rozdział?
WWPC

5 komentarzy:

  1. czarny charakter powraca... dam dam daaaaam... czekam na nn <3 Zuza x

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie ;p Czekam na dalsze części :D

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny blog Zarejestrujesz się tu ->http://shinybox.pl/?ref=3c745a1 są tu darmowe próbki będę wdzięczna :) I zapraszam do odwiedzenia mojego bloga :p http://little-colorful-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny ;) pisz dalej notki ;) czekam na kolejne ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. nie mam konta na blogspocie, ale uwieelbiam Twój blog <3 ;D
    prosze, pisz dalej .!. ;]

    OdpowiedzUsuń